Mocno osłabione Kociewskie Diabły, grając tylko w ósemkę - bez podstawowych graczy - Kordalskiego, Buckinghama i nadal Ziółkowskiego rozgromiły wręcz Solverę Sokół Łańcut 77:61. Znów w pierwszej połowie lepszy był rywal, a na początku trzeciej ćwiartki miał już dziesięć punktów przewagi, ale druga część meczu tylko dla nas.
Kociewskie Diabły zaczęły ofensywnie pierwszą kwartę. Po punktach Nowaka, Jeszkego, Majewskiego (za trzy) wyszliśmy na prowadzenie 7:1. Po trafieniach gospodarzy znów Majewski i Górka dali nam 11:5. Potem Sokół nadrobił dystans serią 5:0 – 13:10. Na koniec kwarty po dwóch osobistych remis i w końcówce gospodarze wyszli na prowadzenie 13:15.
Druga kwarta dla gospodarzy 13:17. Na początku cztery trafienia SKS-u , ale odpowiedź Sokoła i ich prowadzenie 17:20. Kolejne minuty przyniosły grę punkt za punkt, ale od remisu 22:22 to sokolanie dzięki dwóm trojkom Kaszowskiego wyszli na prowadzenie 24:28. Po naszej stronie mściła się mała rotacja, brak punktów z rzutów osobistych i na przerwę przegrywaliśmy 26:32.
Trzecia kwarta dla Diabłów 20:10. Sokół rozpoczął ją od prowadzenia plus 10 - 26:36. Potem jednak stopniowo to nasi koszykarze doszli do głosu. Skutecznie zaczął grać Adamczyk, to dzięki jego siedmiu trafieniom w tym czasie wyszliśmy na prowadzenie 39:38. Świetnie zaczęli grać nasi zmiennicy (Górka, Nowak) i po trzydziestu minutach 46:42 dla starogardzian.
W czwartej kwarcie rozbiliśmy Sokoła 31:19. Na początku Majewski za trzy, Górka za dwa i za trzy i było plus 10 - 54:44. Z kolei punktował Nowak, dwa razy Bartosz – akcja 2+1 i trójka a na tablicy już dwadzieścia oczek dla Dumy Kociewia - 69:49. To był już moment decydujący. Sokół jeszcze próbował trójkami, ale niewiele to już dało. Wygrywamy w Łańcucie pewnie i zdecydowanie 77:61.
Wielki szacun dla SKS-u! Na trudnym terenie w poważnym osłabieniu bawiliśmy się koszykówką z rywalami w czwartej kwarcie. Wracamy z Łańcuta z tarczą i piątą wygraną w sezonie.
Najlepiej punktowali: Adamczyk - 19 i Bartosz - 13.
Tekst- Krzysztof Lassota