W niedzielny wieczór Michał Lis (brat bliźniak Piotra Lisa) wraz z Reprezentacją Polski U23 (w składzie z Adrianem Boguckim, Michałem Lisem, Michałem Sitnikiem oraz Mateuszem Szlachetką) zdobył złoty medal Mistrzostw Świata FIBA 3x3 w Bukareszcie!
Kto najlepiej zna Michała Lisa jak nie jego brat Piotrek? Zapytaliśmy więc go o to, jak się czuje po wydarzeniach z minionych dni.
„Zawsze kibicujesz bratu jak najlepiej. Nie dość, że dostał powołanie do kadry U21, gdzie zaprezentował się z dobrej strony w Lidze Narodów, gdzie drużyna tak naprawdę powinna dopiero się uczyć, jako „czwórka”, która dopiero wchodziła do gry. Dzięki pokazaniu się tam z dobrej strony został zauważony przez trenera Hlebowickiego, który powierzył mu ważną rolę, co myślę, że poskutkowało fajnym wynikiem. Przyszedł więc czas na Mistrzostwa Świata 3x3 U23. Nikt z rodziny nie spodziewał się, że Michał może być powołany do składu. Myślę, że powołanie dostał ze względu na dobrą grę w Lidze Narodów, i pojechał! Bardzo fajnie, że udało mu się pojechać na Mistrzostwa Świata, bo nie ukrywajmy - jest to super event i każdemu życzę, żeby kiedyś miał szansę na nie pojechać i chociażby wystąpić w jednym spotkaniu, a co dopiero wygrać mistrzostwo. Fajnie, że ktokolwiek z Polski, a w dodatku koszykarze, wygrywają grupę i wchodzą do najlepszej ósemki świata, a tym bardziej, gdy jest to Twój brat. Więc gdy chłopacy wyszli z grupy, byłem bardzo zadowolony. Mocno mu kibicowałem, oglądałem każdy mecz i wierzyłem, że ta „ósemka”, to jest minimum, co muszą zrobić, i tak też się stało. Po ćwierćfinale z Chinami (21:17), przyszedł czas na półfinał z Litwą (21:18). Myślę, że był to dla nich ciężki mecz, także mentalnie, bo i w U21 i w U23 nie wygrali z nimi ani razu. I ten pierwszy raz w końcu nadszedł! Fajnie jest wrócić z medalem, myślę, że to idealne zwieńczenie tych mistrzostw - dojście do czołowej „ósemki”, następnie „czwórki”, aż do wielkiego finału, to oczywiście wielkie osiągnięcie.
Tym bardziej po takim finale, gdzie zrobili comeback z 15-20!
Dokładnie. Ten finał spowodował także to, że mieli oni chłodną głowę, bo mieli już wielkie osiągnięcie, jakim jest medal Mistrzostw Świata, którego już im nikt, nigdy nie odbierze. Wiadomo, czwarte miejsce jest również super, ale pozostaje ten niedosyt, że „kurczę, mogłem mieć krążek z Mistrzostw Świata”. A tu się udaje wygrać z Serbią, po naprawdę ciężkim meczu. Serbom ten turniej wychodził bardzo dobrze, trafiali wszystko, ale niestety, a stety dla nas, „spuchnęli” na koniec, a Polacy walczący do samego końca wykorzystali swoją szansę, gdzie Szlachetka po profesorsku wygrał turniej i zostali Mistrzami Świata! Teraz brat wraca i nie mogę się doczekać, aż zobaczę się z nim bliżej, nie tylko przez telefon, żeby mu pogratulować, bo tak jak wcześniej powiedziałem - fajnie jak ktoś z Polaków, nie tylko koszykarzy, ale również z innych dyscyplin, wygrywa mistrzostwo świata, a co dopiero jak jest to twój brat. Jestem zadowolony i bardzo dumny z niego!”