Poniedziałkowy wieczór w Stargardzie przyniósł kibicom widowisko pełne zwrotów akcji. Niestety Kociewskie Diabły, mające nadzieję na utrzymanie świetnego bilansu, musiały tym razem uznać wyższość rywala, przegrywając 83:92. Mimo wszystko, spotkanie od pierwszych sekund zapowiadało emocje na najwyższym poziomie i rzeczywiście dostarczyło ich aż do samego końca.
Mecz rozpoczął się dla nas niezwykle pozytywnie, ponieważ duet De'Monte Buckingham - Mateusz Bartosz zdobył pierwsze jedenaście punktów dla SKS, dając prowadzenie 11:5. Wkrótce do ofensywy włączył się jeszcze Damian Jeszke, dzięki czemu przewaga stale rosła. Szybka interwencja Ilji Gromovsa oraz Jalena Raya momentalnie pozwoliły jednak gospodarzom na uspokojenie sytuacji i zmniejszenie strat do zaledwie 3 punktów (17:14). Ostatecznie, po udanej końcówce premierowej odsłony, starogardzianie utrzymali 4-punktową zaliczkę i zeszli na krótką przerwę przy rezultacie 22:18.
Druga kwarta rozpoczęła się od mocnego wejścia Sebastiana Kowalczyka, który dość sprawnie zaliczył udaną akcję 3-punktową. Tego samego wówczas nie mógł natomiast powiedzieć Bartosz Majewski, który długo nie dawał rady wstrzelić się w stargardzkie kosze. Mimo niepowodzenia naszego obwodowego, odpowiedzialność za wynik przejęli pozostali koledzy z zespołu.
Najpierw Mateusz Bartosz zdobył punkty spod kosza, a następnie Arkadiusz Adamczyk powiększył prowadzenie SKS do 9 oczek, co wymusiło natychmiastową reakcję trenera Spójni. Decyzja szkoleniowca okazała się trafiona, ponieważ gospodarze po przerwie na żądanie stopniowo niwelowali różnicę, aby finalnie po serii 6 punktów z rzędu przejąć prowadzenie (35:33). Końcówka pierwszej połowy była niezwykle intensywna, pełna walki i drobnych pomyłek. W kluczowej akcji, a dokładniej równo z syreną, nie pomylił się jednak Jarosław Mokros, który ze spokojem na twarzy trafił rzut z dystansu, dając Spójni minimalną przewagę przed zejściem do szatni (44:41).
Po zmianie stron, zespół ze Starogardu Gdańskiego miał wyraźne trudności z opanowaniem nerwów, pojawiały się straty, niecelne próby rzutowe oraz dobrze ustawiony blok po stronie gospodarzy. W pewnym momencie, inicjatywę przejął Adrian Kordalski, dzięki czemu SKS zbliżył się na 53:57, jednak kwartet Mokros - Ray - Gromovs - Czerlonko skutecznie utrzymywał miejscowych na prowadzeniu. To nie był natomiast koniec emocji w tym fragmencie spotkania. W końcówce trzeciej odsłony, po błędzie Czerlonki, 2 rzuty wolne pewnie wykorzystał Daniel Ziółkowski, co sprawiło że po 30 minutach PGE Spójnia prowadziła tylko 66:60, a sprawa zwycięstwa wciąż pozostawała otwarta.
Ostatnia część rywalizacji rozpoczęła się dla Dumy Kociewia bardzo korzystnie. Kowalczyk dość szybko zdobył 4 punkty, przybliżając nas na dystans 2 oczek, a następnie Bartosz oraz Buckingham doprowadzili do remisu 75:75 na 4 minuty przed końcową syreną. Wówczas gospodarze wzięli się do pracy i zaczęli notować imponującą skuteczność zza łuku, trafiając aż 5 rzutów z dystansu w decydującym fragmencie pojedynku. Szczególnie istotna okazała się trójka Jalena Raya na 83:77, bowiem taka przewaga Spójni spowodowała, że musieliśmy zabrać się za popełnianie przewinień. Niestety taka strategia nie przyniosła efektów i umożliwiła Wojciechowi Czerlonce oraz Ray'owi powiększenie przewagi dzięki bezbłędnej postawie na linii rzutów wolnych.
Mimo ambitnej walki do ostatnich sekund i świetnych występów Bartosza (23 pkt, 10 zb) oraz Kowalczyka (16 oczek), SKS Fulimpex opuścił Stargard bez zwycięstwa. Rewelacyjny Jalen Ray zakończył spotkanie z 30 punktami, prowadząc PGE Spójnię do triumfu 92:83. Starogardzianie ponieśli tym samym drugą ligową porażkę, jednak pokazali charakter i potencjał, który może jeszcze wielokrotnie zaprocentować w dalszej części sezonu.
PGE Spójnia Stargard – SKS Fulimpex Starogard Gdański 92:83 (18:22, 26:19, 22:19, 26:23)
Spójnia: Ray 30, Czerlonko 22, Gromovs 15, Mokros 12, Rajewicz 10, Szmit 3, Karolak 0, Jęch 0
SKS: Bartosz 23, Kowalczyk 16, Buckingham 12, Jeszke 9, Kordalski 9, Majewski 6, Ziółkowski 4, Adamczyk 4, Komenda 0, Górka 0
Marcel Drozdowski