Kociewskie Diabły już z drugą porażką w sezonie. Przegraliśmy w kompromitującym stylu z GKS Tychy 101:55. Zostaliśmy zdeklasowani. Praktycznie mecz został rozstrzygnięty w pierwszej kwarcie, która zakończyła się wynikiem 30:8 dla gospodarzy.
Pierwsza kwarta rozpoczęła się od serii tyszan 6:0 i niestety przy braku naszej skuteczności i biernej postawie w obronie. Po punktach Motylewskiego i Małgorzaciaka GKS odpowiedział trójką i dwoma oczkami, wychodząc na prowadzenie 13:4. O czas poprosił trener Sadowski. Potem znów GKS przy słabej naszej postawie w ataku, biernej obronie, stratach, fatalnych błędach odskoczył na wynik 26:7!!! w ósmej minucie i wkrótce 30:8 - była to już solidna przewaga. Kociewskie Diabły zostały po prostu w pierwszej kwarcie zdeklasowane.
W drugiej kwarcie na początku znów proste straty, Janiak kilka razy po prostu gubił piłkę. Nie potrafiliśmy rozegrać dobrej akcji. Zespół nie istniał. W połowie kwarty 41:12 dla GKS. Kociewskie Diabły jakby zapomniały, jak się gra w koszykówkę. Był to teatr jednego zespołu, niestety nie SKS. Po kilku punktach z każdej strony wynik na przerwę 47:17. Tylko cud mógł sprawić, że odwrócą się losy meczu.
Trzecią kwartę otworzył Janiak celną trójką. Potem gra punkt za punkt, ale to gospodarze, grając już na luzie, kontrolowali mecz. Wyglądali lepiej pod każdym względem na parkiecie. W połowie kwarty pogrom - 61:24 dla GKS Tychy. Do końca tej ćwiartki obraz gry nie uległ zmianie. Po trzydziestu minutach wynik jeszcze gorszy – 81:34!
W podobnym stylu toczyła się czwarta kwarta. SKS zmniejszył trochę dystans. Wynik całego meczu - 101:55.
Z kronikarskiego obowiązku – najwięcej punktów dla SKS zdobyli -Lis i Życzkowski po 12 i tyle by można o tym meczu napisać w podsumowaniu. Czekamy na zmianę o 180 stopni, przebudzenie Kociewskich Diabłów. Trzeba wziąć na klatę te dwa mecze, szybko zapomnieć o nich. I odpowiedzieć sobie na pytanie – co się dzieje? Dziękujemy za doping głośnym w hali w Tychach naszym Kibicom.
Krzysztof Lassota