Niestety przegraliśmy we Wrocławiu z rezerwami Śląska 75:77.
Pierwszą kwartę przegraliśmy wysoko, bo aż 14:30. Po dwóch osobistych Durskiego wrocławianie wyszli w ciągu dwóch minut na prowadzenie 2:8. A potem po punktach Majewskiego i po kolejnej serii 0:9 rywali mieliśmy już stratę trzynastu oczek 4:17. Niestety kolejne punkty Hlebowickiego i Kociszewskiego zwiększyły dystans do minus 15 – 6:21. Niemrawo wyglądała nasza gra. Kwartę zamknął McNeill celnym z wyskoku , ale po dziesięciu minutach 16 punktów do odrobienia.
Druga kwarta dla Kociewskich Diabłów 24:14. Nasza gra zaczęła wyglądać lepiej. Zaczęliśmy systematycznie gonić wynik. Na początku było to sześć punktów z rzędu Piotrka Lisa. Potem zaczął trafiać McNeill a dwa punkty Struskiego i było już tylko sześć oczek straty – 28:34. Na trzy minuty przed końcem Majewski zbliżył nas na dwa oczka 34:36. Potem jednak do głosu doszli wrocławianie, na przerwę wynik 38:44.
Trzecią kwartę przegraliśmy 16:17. Gdy punkty McNeilla doprowadziły do wyniku 43:44, gospodarze znów szybko odpowiedzieli – 45:56 dla rywali. Pięć trafień Majewskiego pozwoliły zmniejszyć przegraną do sześciu punktów. Ostatecznie po trzech ćwiartkach 54: 61 dla gospodarzy.
Czwartą kwartę wygraliśmy 21:16. Na początku Majewski, McNeill i Kowalenko a potem Durski i Struski i w końcu na tablicy wynik remisowy 68:68 a po trójce Lisa nareszcie prowadzenie 71:70 Kociewskich Diabłów. Jeszcze Major za dwa i na 90 sekund przed końcem trzy oczka w zapasie. Niestety znów nie dowieźliśmy tego do końca. Stryjewski za trzy. Od nas McNeill, ale akcja Siembigi dwa plus jeden i na dziewięć sekund 75:77 dla Śląska. Rzut Kowalenki za trzy na zwycięstwo trafił w obręcz i przegrywamy z outsiderem ligi.
Po czternastu kolejkach z bilansu 7-4 i po meczach z teoretycznie słabszymi rywalami mamy 7-7 i siódme miejsce w tabeli a za tydzień hitowy mecz z Muszynianką Sokołem Łańcut.
Najlepiej punktowali dzisiaj: McNeill – 21 i Lis – 15.
Tekst- Krzysztof Lassota